Ozzy alias Kazio, Kaziutek, Popekm wujek Heniek to mój pies, w zasadzie były pies.
Szlachetnie wzięłam psa ze schroniska. Jak nic pójdę do nieba! Bo jak inaczej. Kierując się tym że mój chłopak chciał wziąść psa z azylu, postanowiłam też jednego adoptować. „No ja też ZAWSZE chciałam mieć własnego psa”! A jakże! I to z Polski, niech przyjedzie transportem!!
Decyzja spontaniczna, nieprzemyślana, głupia i z kiepską intencją.
Psiak przyjechał, a i owszem, dorosły z historią niewiadomą. Wyrzucony prawdopodobnie przez człowieka, skrzywdzony. Po przyjeździe do nas, raz wypuszczony na ogród, zamieszkał w nim przez nastepne 4 dni, bo nie mogliśmy go z dzieciakami złapać – taki był szybki 😜 Ja w rozpaczy!! Bo jak to pies na takim zimnie (a był marzec) miał mieszkać na dworzu! Nie po to brałam psa żeby dać mu spać na dworzu! Bardzo się tym stresowałam. Nie potrafilam sobie z tym poradzić. Właścicielka schroniska (będę wdzięczna jej do końca życia) poradziła żeby się uspokoić i odpuścić. Że jemu nic się nie stanie, dopóki są temperatury na plusie, a takie były.
A mój Ozzy wykopał sobie dziurę w ziemi i spał w najlepsze. Po 4 dniach przyjechał jego zbawca, a mój partner (razem ze swoim psem – LoRka) i od razu złapał kudłacza. A może kudłacz był już tak zmęczony że dał się złapać.
Od tamtej pory było już z górki, pytasz? Niestety nie 😢

Ozzy okazał się być psem bardzo bojaźliwym. Do tego stopnia że reagował wzdrygnięciem jak kawałek papieru spadał obok niego na podłogę. Bał się ludzi, innych psów (oprócz LoRki, która jest jego kumpelą), trzaskania drzwi od samochodu, opuszczania rolet itd. itd. Z czasem przestał się cieszyć, nie chciał już wychodzić na spacery. A ja nie potrafiłam poradzić sobie z tym emocjonalnie.
Czułam że przejmuję jego strach. Bardzo tym się stresowałam. Jedynym cudownym czasem dla Ozziego były wyjazdy z moim partnerem na wieś, gdzie oba psy mogły sobie wolno biegać i delektować się wolnością bez smyczy.

I ten układ się sprawdzał, do dnia w którym Ozzy ugryzł moją córkę w twarz. To był dla mnie cios. Bardzo to przeżyłam, bo tego się nie spodziewałam od takiego przytulasa jakim jest Ozzy. A jednak coś go przestraszyło i zareagował agresywnie. Po konsultacji z behawiorystką oba psy (LoRka też) przeszły na leki, które mają im pomóc odzyskać spokój w łepkach. Okazało się że jeżeli pies cały czas czuwa i nie odpoczywa wystarczająco, to zanika w nim konktretny hormon Seratoniny który ma znaczący wpływ na zachowanie emocjonalne czworonogów.
„Przeprowadzono badania, w których okazało się, że zwierzęta z niższym poziomem serotoniny przejawiały lęk, agresję, były mniej aktywne poznawczo oraz motorycznie, miały zaburzenia łaknienia”. Więc zaczeliśmy czas leczenia psów i mojej psychiki po ugryzieniu.
W tym czasie rozpadł się też mój zwiazek z moim partnerem co było dodatkowym ciosem dla mnie.
Niestety nie uniosłam tej sytuacji emocjonalnie i postanowiłam oddać Ozziego mojemu ex partnerowi, żeby wychowywał się razem z LoRka i z nim. Obaj uwielbiają się od samego początku.
Była to dla mnie bardzo ciężka decyzja, choć wiem że trafił w najlepsze miejsce w jakie mógł trafić. Ma tam jak pączek w maśle ☺️
Brakuje mi psiaka bo 1,5 roku jakie spędził z nami to szmat czasu. Ludzie przywiazują się do innych ludzi, zwierząt i bardzo trudno się rozstać. Ból pozostaje i trzeba sobie dać czas do przeżycia go na swój własny sposób.

Po co to opisałam? Po to żeby uświadomić wam że adopcja psa ze schroniska to poważna decyzja i nie wolno jej lekceważyć. Pies nie będzie ci wdzięczny że wziąłeś go ze schroniska, bo psy tego tak nie odczuwają. Ja popełniłam błąd, nie przemyślałam konsekwencji, nie pomyślałam o psu tylko o swojej zachciance posiadania psa i poległam. Pokierowalam się złą intencją.
Ale życie toczy się dalej i z tą świadomością i idę dalej.
I will always love you Ozzy!!
Kiss 😘, Marta