Kim jestem?
Podobno dusze przychodzące na ziemię wybierają swoją ziemską postać, by czegoś konkretnego doświadczyć.
Więc moja dusza wybrała mnie. Kobietę której dane było urodzić się w Polsce, Warszawie 11 grudnia 1975 roku.
Byłam pierwszym dzieckiem moich rodziców. Dużo płakałam i wymiotowałam (z relacji mojej mamy).
Dużo wyparłam z mojego dzieciństwa, ale pamiętam też chwile miłe i te bolesne.
Szukanie „grzęgola” z wujkiem Tadeuszem i moim tatą po lesie (cokolwiek tym grzęgolem było).
Pamiętam ulicę Równą na Pradze Północ, mieszkanie babci Adeli i dziadka Adama w którym spędziłam pierwsze lata mojego dzieciństwa. Zapach wiosny, drzew i kwiatów i ten przepiękny pisk ptaków. Uwialbiałam to miejsce. Pamiętam kreatywnego sąsiada, który z drewna zrobił pojazd byśmy z dzieciakami jeździli po ulicy.
Pamiętam muzyke Belindy Carlisle i lata 80-te.
Po 6 latach na świat przyszedł mój brat, a my wyprowadziliśmy się na Pragę Południe na nowe osiedle.
Nie lubiłam szkoły, byłam trójkową uczennicą. W wieku 12 lat przyłączyłam się do dziecięcej orkiestry SONATA, gdzie uwielbiałam być. Najpierw śpiewałam w chórze, potem grałam na mandolinie a następnie na pianinie. Dzięki muzyce zobaczyłam kawał Europy. Byłam też otoczona wspaniałymi ludzimi, moimi przyjaciółmi z którymi spędziłam następnych 6 lat. Cudowne chwile. Jestem za nie bardzo wdzięczna.
Jak to na polskie domy przystało, u nas też towarzyszył alkohol, strach, przemoc oraz smutek. Tak było, to przeszłość. Rodzice dali co sami dostali od swoich rodziców, tak było.
Pamiętam wakacje pod namiotem, nad Bugiem. Mojego psa Korę którą znaleźliśmy z bratem i przytargaliśmy do domu.
W wieku 19 lat, po rozstaniu z pierwszym chłopakiem, wyjechałam do UK żeby pracować jako Au-pair, co się okazało cieżką lekcją życiową.
Stamtąd życie pognało mnie do Hiszpanii, gdzie mieszkałam przez nastepne 9 lat. Ostatecznie wylądowałam w Belgii, gdzie mieszkam obecnie i gdzie urodziły się moje dzieci Lucas i Emma.
Poznałam w życiu przecudownych ludzi, pracowałam we wspaniałych miejscach. Zwiedziłam kawał świata.
Zawsze byłam tam gdzie powinnam była być.
Jest tak że życie Cie prowadzi. Daje ci wybory. Ty korzystasz lub też nie. I w zależności od twojego świadomego lub nieświadomego wyboru życie prowadzi cię dalej aż do następnych wyborów.
I oto jestem, w dniu w którym opisuję siebie. Lat 46, 22 dni przed moimi 47 urodzinami. Zaczynam od nowa.
Żyje świadomie, przynajmniej się staram.
Mówi się że Bóg nigdy nie daje Ci czegoś czego nie mógłbyś unieść emocjonalnie. I chyba tak się dzieje u mnie. Cokolwiek przychodzi do mnie, nawet jeżeli bardzo boli to znaczy że jestem na to gotowa.
Ten blog dedykuję moim dzieciom. Ponieważ sa one najwspanialszymi ludzmi jakie znam.
Mam nadzieję że kiedyś przeczytają tego bloga i tym samym dowiedzą się o mnie czegoś nowego.
Dziękuje
Kiss, Marta